Przegląd Urologiczny 2006/1 (35) wersja do druku | skomentuj ten artykuł | szybkie odnośniki
 
strona główna > archiwum > Przegląd Urologiczny 2006/1 (35) > Fotografią prowadzę dziennik życia

Fotografią prowadzę dziennik życia

Dr Lech Lipiec ma dwie pasje - medycynę i fotografię. Obie pojawiły się w jego życiu bardzo wcześnie. Niewiele osób może się pochwalić, że w tak wczesnym, bo prawie chłopięcym wieku, miało skrystalizowane zainteresowania i życiowe plany.

- Na medycynę zdecydowałem się już w szkole podstawowej, po smutnych przeżyciach rodzinnych - mówi dr Lipiec. - Już wówczas postanowiłem, że będę chirurgiem, bo wtedy chirurg wydawał mi się człowiekiem wszechmocnym. Fotografią także zainteresowałem się ponad 30 lat temu. Zdałem do liceum i zacząłem fotografować. Fotografia pozwoliła mi spojrzeć na życie z innego punktu widzenia, nauczyła mnie wrażliwości na piękno.

Fotografia 1
 

Z urodzenia, i chyba także z wyboru, związany jest z ziemią świętokrzyską. Urodził się 18 stycznia 1955 r. w Ostrowcu świętokrzyskim. Tam też ukończył liceum ogólnokształcące. Zgodnie z wcześniejszym postanowieniem wybrał medycynę. Ukończył Akademię Medyczną w Lublinie. W trakcie studiów poznał przyszłą żonę - Elżbietę. W tym samym czasie (1979 r.) zostali lekarzami i rozpoczęli pracę. Zdecydowali się na śląsk. Jednak trudna codzienność stanu wojennego skłoniła ich do powrotu w rodzinne strony. Znaleźli pracę w Końskich i tu osiedli na stałe. Mają dwie córki - Agnieszkę i Katarzynę. Żona zrobiła specjalizację z pediatrii i obecnie pracuje w niepublicznym ZOZ-ie.

Doktor Lipiec podjął pracę w koneckim szpitalu, na Oddziale Chirurgii. Od początku był przekonany, że będzie się specjalizował w urologii. Ale najpierw musiał zrobić specjalizację z chirurgii. Stało się to w 1983 r. W tym samym roku szpital przeprowadził się ze starych budynków do nowego, znacznie większego i lepiej wyposażonego obiektu. Przed lekarzami zarysowały się nowe możliwości poszerzenia praktyki i doskonalenia zawodowego. Zespół Oddziału Chirurgicznego tę szansę wykorzystał.

- Tutaj od początku była dobra atmosfera, zawsze działaliśmy w zespole - wspomina dr Lipiec. - Stanowiliśmy prężną grupę młodych ludzi po specjalizacji z chirurgii. Dążyliśmy do poszerzenia zakresu działania, nie ograniczaliśmy się do operacji pęcherzyka żółciowego, wyrostka i przepukliny. Wszyscy kształciliśmy się dalej, robiąc specjalizacje szczegółowe. Dzięki temu wyodrębnił się mój pododdział oraz chirurgia naczyń. Zaczęliśmy ściągać pacjentów nie tylko z powiatu, lecz z całego regionu.

Drugi stopień specjalizacji z urologii dr Lipiec robił w Szpitalu w Czerwonej Górze, w Kielcach. Staże odbywał także w Klinice Urologii przy Lindleya w Warszawie, kierowanej wówczas przez prof. Tadeusza Krzeskiego. Egzamin praktyczny zdał w Krakowie. W 1987 r., w siedem lat po dyplomie, był już specjalistą II stopnia.

- Początki operacji urologicznych na oddziale chirurgicznym to była nie tylko szkoła zawodu, ale i szkoła życia - mówi dr Lipiec. - Wrzucony na głęboką wodę, musiałem podejmować trudne decyzje. Po pierwszej adenomektomii przesiedziałem przy chorym całą noc, bacznie obserwując, czy krwawienie nie staje się na tyle duże, że pacjenta trzeba ponownie operować. Okazało się, że nic takiego nie jest konieczne. Po kursie u prof. Jerzego Lorenza jako jeden z pierwszych na terenie województwa przeprowadziłem radykalną operację usunięcia raka nerki wraz z węzłami chłonnymi i czopem nowotworowym w żyle głównej dolnej. W moich poczynaniach w zakresie urologii czułem się pewnie, wspierany przez kolegów chirurgów. W tym samym czasie cała chirurgia robiła ogromne postępy, np. koledzy specjalizujący się w chirurgii naczyń otwierali żyłę główną dolną. Wspólnie wykonywaliśmy operacje onkologiczne. Nie było i nie ma między nami antagonizmów.

W 1987 szpital kupił pierwszy sprzęt urologiczny - cystoskopy. Chirurdzy zaczęli wykonywać cystoskopie i elektroresekcje. Potem pojawił się także inny sprzęt, wydłużyła się lista wykonywanych zabiegów. Na początku lat 90. został na chirurgii wyodrębniony pododdział urologiczny.

Przygotowania do specjalizacji utrwaliły się dr. Lipcowi jako nawyk samokształcenia. Nie opuszczał żadnego krajowego zjazdu urologicznego, uczestniczył w kilku zagranicznych, w tym także w USA. Po kilku latach postanowił kształcić się dalej. Otworzył przewód doktorski w Łodzi. Przygotował analizę materiału zdobytego w czasie własnej szpitalnej praktyki. Praca wykonana pod kierunkiem prof. Leszka Jeromina dotyczyła porównania operacji elektroresekcji przezcewkowej i adenomektomii. Przygotowania trwały 5 lata, obrona miała miejsce w 1997 r.

- Nie było to łatwe. Pisałem pracę, zdawałem egzaminy, a jednocześnie prowadziłem pododdział - kontynuuje dr Lipiec. - Ale udowodniłem, również sobie, że pracę naukową można wykonać poza ośrodkiem akademickim, choć jest to trudniejsze. Zresztą korzyści mam więcej. Praca ta pozwoliła mi spojrzeć na urologię z innego punktu widzenia. Nauczyłem się również występować publicznie, formułować własne sądy i bronić ich. W tym okresie, jak zresztą podczas całych 25 lat małżeństwa, bardzo wspierała mnie żona Elżbieta.

Rodzina z pewnością jest bardzo ważna w życiu dr. Lecha Lipca. świadczą o tym nie tylko słowa, ale także wybory drogi życiowej jego najbliższych. Obie córki już studiują: starsza w Warszawie biotechnologię, młodsza stosunki międzynarodowe w Poznaniu.

Ostatnie lata również przyniosły wiele zmian. Powstawało Centrum Onkologii w Kielcach. Jego organizator, śp. dr Stefan Olszewski, proponował dr. Lipcowi przejście do nowej placówki. Jednak dr Lipiec wahał się i ostatecznie zrezygnował z tej oferty. Kiedy konsultantem wojewódzkim w dziedzinie urologii został dr Piotr Chłosta, pojawiła się perspektywa otworzenia w Końskich odrębnego oddziału urologicznego. Namawiał on Lecha Lipca do działań w tym kierunku. Przekonywał, że "należy uwierzyć w siebie i doprowadzić sprawy do końca". Pomysł ten został zrealizowany w drugiej połowie ubiegłego roku. Dzisiaj dr Lipiec jest zadowolony, że zrezygnował z przenosin i pozostał w Końskich. Teraz jest p.o. ordynatora urologii.

Konecki Szpital św. Łukasza pod rządami doskonałego menedżera, jakim jest dyrektor, dr n. med. Wojciech Przybylski, dobrze prosperuje. Nie ma długów, dobrze leczy, nawet zewnętrznie prezentuje się doskonale. Specjalistyczny szpital, choć działający w mieście powiatowym, dzięki takim oddziałom jak: nefrologia, chirurgia naczyń, neurologia oraz duży oiom, ma charakter regionalny. Działają tu także oddziały wojewódzkie: reumatologiczny i rehabilitacyjny. Planowane jest wejście do programu przeszczepu nerek. Szpital ma standardy postępowania w każdej specjalności, certyfikat ISO oraz akredytację, jest konkurencyjny w stosunku do sąsiednich placówek. Pacjenci ściągają tu z okolicznych powiatów aż 3 województw: świętokrzyskiego, mazowieckiego i łódzkiego. Także lekarze chętnie tu podejmują pracę, bo dyrektor promuje i ułatwia kształcenie.

Tak więc szpital dobrze prosperuje, a motorem rozwoju są oddziały zabiegowe. W ostatnich latach w pododdziale urologii wykonywano ok. 350 zabiegów urologicznych rocznie, a w przyszpitalnej poradni leczyło się ponad 1500 pacjentów rocznie. Dlatego powstał projekt wydzielenia urologii z chirurgii. Aby ją usamodzielnić, trzeba było spełnić kryteria merytoryczne i wymogi NFZ. Zatrudniono drugiego urologa - dr. Jacka Adamczyka z Opoczna, i dwóch stażystów, a od 1 marca 2006 r. będzie już trzeci urolog. Szpital dysponował od dawna dobrym blokiem operacyjnym i sprzętem do zabiegów urologicznych. Blok składa się z pięciu sal, w tym z wydzielonej sali endoskopowej, z której urologia korzysta wspólnie z ginekologią. W wyposażeniu jest także tor wizyjny i ureterorenoskop, 5 elektroresektorów, cystoskopy, przenośny rentgen z ramieniem C, aparatura URSL i PCNL.

Po remoncie wydzielono z chirurgii kilka sal, w których znajduje się 15 łóżek. W razie potrzeby następne można "wypożyczyć", także z chirurgii. Oddział otwarto we wrześniu 2005 r. W każdym miesiącu leczy się tu ok. 100 pacjentów (są to pacjenci hospitalizowani oraz zaopatrywani w ramach "świadczeń 1 dnia"), a wskaźnik operatywy wynosi 75 proc.

- Przygotowani jesteśmy do wykonywania świadczeń z zakresu podstawowych standardów urologicznych, zajmujemy się pacjentami z łagodnym rozrostem oraz rakiem stercza - mówi dr Lipiec. - Mamy dobrą diagnostykę, wykonujemy operacje endoskopowe kamicy nerkowej, operacje raka nerki, raka gruczołu krokowego i raka pęcherza. Nie zajmujemy się laparoskopią, bo mamy za małą praktykę w tej dziedzinie. Trzeba się specjalizować w określonych procedurach, a nie robić wszystko po trochu i niedobrze. W 2006 r. zamierzamy zająć się urodynamiką,

Organizacja nowego oddziału to była trudna i absorbująca praca. W życiu dr. Lipca stale się coś dzieje. I ciągle nie ma dostatecznie dużo czasu na poświęcenie się drugiej pasji - fotografii, którą - jak mówi - zdradził dla urologii. Ale takie stwierdzenie to przesada, bowiem przez wszystkie lata dr Lipiec nie tylko fotografował, ale także pracował nad coraz nowymi technikami i udoskonalał je. Jego dorobek artystyczny jest olbrzymi. Paweł Pierściński napisał o dr. Lipcu w katalogu jednej z wystaw: Fotografią zainteresował się w 1970 roku i od tej pory traktuje ją jako niezbędne uzupełnienie życia.

Jego zainteresowania koncentrowały się kolejno na: fotografii czarno-białej, fotografii reportażowej (w czasie studiów), technice gumy arabskiej, potem na fotografii barwnej, wykonywaniu zdjęć aparatami wielkoformatowymi, a w ostatnich latach na zapisie cyfrowym i możliwościach komputerowego przetwarzania obrazu. W latach 1987-1994 był jednym z pierwszych polskich fotografików, którzy powrócili do - wynalezionej na przełomie XIX i XX wieku, a potem porzuconej - techniki gumy arabskiej, która pozwala zbliżyć dzieło fotograficzne do obrazu malarskiego. Dr Lipiec sięgał po bardzo różne tematy: od krajobrazów, kartek z podróży, martwych natur po wspaniałe portrety, w tym przede wszystkim portrety najbliższych - żony i córek. Fotografią dokumentował również kolejne etapy swojej pracy zawodowej.

W ciągu całej swojej pracy twórczej artysta wykonuje fotografię medyczną dla potrzeb medycyny oraz własnych, dokumentacyjnych, utrwala wygląd organów zmienionych przez chorobę, fragmentów skóry, a także wnętrze układu moczowego. Od lat chłonie atmosferę szpitala. Fascynuje go najbliższe, codzienne otoczenie: szpitalne sale i korytarze, chorzy, personel przy pracy. - napisał Paweł Pierściński.

- Ostatnio - narzeka Lech Lipiec - z braku czasu moje dokonania artystyczne sprowadzają się do fotografii medycznej.

Ale przeczą temu zdjęcia, np. krajobrazy wykonane w technice cyfrowej, powstałe w ostatnich latach. Lech Lipiec jest dyplomowanym artystą fotografikiem, członkiem ZPAF. Miał liczne wystawy w kraju, za granicą, w tym także ekspozycję prezentującą jego 30-letni dorobek. Jego zdjęcia wiszą w wielu galeriach, m.in. w Wiedniu.

Niewiele krótszy jest jego staż w medycynie. Stale stara się być aktywny. Nie zaprzestaje samokształcenia, niedawno zdobył certyfikat usg do biopsji transrektalnej.

- Trzeba śledzić postępy medycyny. Miałem szczęście urodzić się w dobrym czasie - śmieje się dr Lipiec. - Urologia wspaniale się rozwinę ła w ciągu ostatnich 15 lat. A polska urologia nadąża za światową. Nie pozostajemy w tyle.

Fotografia 2
Piekło Nieklańskie k. Końskich
Fotografia 3
Polskie maki
Fotografia 4
Wodospad Niagara
Fotografia 5
Wulkan Etna
Fotografia 6
Personel Oddziału Urologii w Końskich.