Przegląd Urologiczny 2005/4 (32) wersja do druku | skomentuj ten artykuł | szybkie odnośniki
 
strona główna > archiwum > Przegląd Urologiczny 2005/4 (32) > Jedyna taka sala w Polsce

Jedyna taka sala w Polsce

Z prof. dr. hab. med. Krzysztofem Barem, kierownikiem Kliniki Urologii Akademii Medycznej w Lublinie, przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego 35. Kongresu PTU, rozmawia Adam Wojciechowski

Fotografia 1
Prof. dr hab. med. Krzysztof Bar

Czy przygotowanie 35. Kongresu było dla Pana trudnym zadaniem?

Nie. Zdecydowanie trudniejsze jest dla nas zorganizowanie Lubelskich Dni Urologicznych w Kazimierzu. Sprawy organizacyjne załatwiło Biuro Kongresowe PTU. Organizując Kongres Urologiczny, skupiliśmy się na części naukowej. W Lublinie wprowadziliśmy pewne novum, mianowicie sesję poświęconą prezentacji dorobku ośrodka regionalnego, czego nie było na poprzednich kongresach. Do sesji lubelskiej zaprosiłem urologów skupionych w lubelskim oddziale Polskiego Towarzystwa Urologicznego. Oddział ten znacznie się powiększył o urologów z Mielca i Rzeszowa.

Czym te ośrodki mogą się pochwalić?

Postęp jest bardzo widoczny, zarówno w Rzeszowie, jak i Mielcu. W obydwu szpitalach przeprowadzono gruntowne remonty oraz wdrożono nowe metody operacyjne zarówno w dziedzinie endourologii, jak i onkologii urologicznej.

Przewodniczył Pan podczas kongresu sesji poświęconej kamicy moczowej. W swoim wystąpieniu omówił Pan rolę kamicy moczowo-nerkowej. Czy usuwanie kamieni metodą PCNL jest nadal najlepszym sposobem postępowania?

Jest to bardzo dobra metoda w leczeniu kamicy nerkowo-moczowodowej. Dobra przede wszystkim dla chorych - szybka i mało inwazyjna.

Czy operacje tego typu są już w całej Polsce przeprowadzane rutynowo?

Oczywiście nie. W leczeniu kamicy moczowej mają zastosowanie różne rodzaje operacji. Podczas sesji lubelskiej dr Jacek Tereszkiewicz przedstawił rolę operacji otwartej w leczeniu kamicy nerkowej. Następnie zespół doktora Adama Jędzury ze Szpitala Kolejowego w Lublinie przedstawił ESWL w monoterapii oraz w leczeniu uzupełniającym po operacjach otwartych i PCNL. Sesja, którą prowadziłem razem z prof. Darewicz i prof. Lorenzem, była bardzo dynamiczna. Padało wiele interesujących głosów na temat leczenia kamicy moczowodowej w przypadku obecności dużego kamienia. W sumie wyodrębniono siedem sposobów leczenia takiego przypadku w zależności od preferencji i umiejętności operatora.
Profesor Andrzej Borkowski opowiadał się za dostosowywaniem nowych terapii do naszej rzeczywistości. I to jest nasza coraz większa bolączka. W Polsce w dalszym ciągu otrzymujemy zachodnie projekty i technologie terapeutyczne, a lekarzom płaci się podobnie jak na Białorusi. Przy tym nie wlicza się kosztów amortyzacji sprzętu. My pracujemy na zachodnim sprzęcie. Jedna optyka zachodniej firmy kosztuje minimum 10 tysięcy złotych. A jeżeli przez pięćdziesiąt lat mówiło się, że służba zdrowia w Polsce jest bezpłatna, to jak wytłumaczyć to 70-letniej kobiecie, która przez całe życie płaciła składki, że ma jeszcze za coś płacić. Jak się idzie do mechanika samochodowego, to się płaci. Tylko wizyta u lekarza ma być ciągle za darmo. Nie mówię o otrzymywaniu dodatkowych pieniędzy za wizytę. Należy jednak zmienić wielkość pensji.
Lekarz mający 16 lat pracy, II stopień specjalizacji, urolog z doktoratem dostaje 1200 zł pensji. W Czechach lekarz medycyny po ostatniej podwyżce dostaje 1500 euro. W tej sytuacji lekarze wyjadą z Polski i dopiero ktoś pójdzie po rozum do głowy.

Myśli Pan, że decydenci będą się martwić? W ostatecznym rachunku stracą na tym pacjenci.

Sprawa podstawowa - należy leczyć decydentów w ogólnodostępnych szpitalach i poradniach, nie w wydzielonych rządowych klinikach. Profesor Religa powiedział kiedyś: prezydent, premier i marszałek Sejmu powinni głośno powiedzieć, że finansowanie medycyny musi być zmienione. Medycyna nie może być za złotówkę. Gdyby ten sposób myślenia, jaki obowiązuje w polskiej służbie zdrowia, przenieść do motoryzacji, to należałoby proponować kupowanie mercedesa w cenie malucha.

Czy nie należałoby więc myśleć wreszcie o prywatyzacji również szpitali lub niektórych ich oddziałów, tak jak to się stało w przypadku stomatologii czy podstawowej opieki zdrowotnej?

Nie jest to takie proste, gdyż cały sprzęt jest własnością szpitala. Lekarz jest tylko wynajmowanym pracownikiem w szpitalu, który bez konkretnego sprzętu niewiele może zrobić. W dziedzinie urologii sprzęt jest bardzo drogi i dlatego przeciętnego lekarza nie stać na jego serwisowanie i utrzymanie, nie mówiąc już o zakupie.

A jak przedstawia się dzisiaj, w uproszczeniu, stan urologii w regionie lubelskim?

Najlepiej oceniają nas ludzie. Jeśli mamy dużo pacjentów, a przyjeżdżają także z zewnątrz, to najlepszy dowód, że cieszymy się uznaniem wśród pacjentów.

Czy to znaczy, że do lubelskiej kliniki i oddziałów urologicznych przyjeżdżają pacjenci z innych regionów?

Oczywiście. Ze śląska, Podkarpacia, województwa świętokrzyskiego, warszawskiego.

Mają tu znajomych?

Nie, po prostu tak działa poczta pantoflowa.

Czyli dobry punkt wyjścia do rynkowych mechanizmów w służbie zdrowia. Gdyby one zaczęły obowiązywać, bylibyście w dobrej sytuacji.

Przede wszystkim trzeba zmienić ubezpieczyciela, nie może być tylko jeden. Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest, moim zdaniem, niesprawny. Na rynku powinny zaistnieć inne instytucje typu: Commercial, Amplico itp. Rozmawiałem z przedstawicielami tych firm. Twierdzą, że monopol ZUS jest nie do przezwyciężenia. A przecież konkurencja w tej dziedzinie byłaby korzystna zarówno dla chorego, jak i lekarza.

Gdyby pacjent płacił, to pacjent by też wymagał.

Mamy tutaj na myśli odpowiednią składkę ubezpieczeniową i ona byłaby wyznacznikiem tych wymagań. Drogie procedury nie są dostępne dla wszystkich, a różnicują ten dostęp rodzaje ubezpieczeń. Wystarczy sięgnąć po przykłady z Anglii.

Pan jest sfrustrowany?

Jestem mocno sfrustrowany.

I to jest właśnie nastrój wyniesiony z tego zjazdu?

Nie. Mówię ogólnie na temat stanu polskiej służby zdrowia. Wracając do zjazdu, jestem ogromnie zadowolony. Jeden z uczestników stwierdził, że takiej sali konferencyjnej, w jakiej odbywały się obrady, nie ma żadna inna uczelnia medyczna w Polsce. Sala wykładowa jest bowiem klimatyzowana. Obok znajduje się druga, sala B, na której toczyły się sesje równoległe. Lublin był zawsze postrzegany jako małe miasto. Ma on dosyć niekorzystne usytuowanie geograficzne, gdyż położony jest między Warszawą a Lwowem, dwoma potężnymi miastami. Po raz pierwszy przyjechałem do Lublina w 1992 roku i jak zobaczyłem miasto, byłem nieco załamany. Obecnie jest ono już nie do poznania. Rektor rozbudowuje akademię i chwała mu za to. A urolodzy z całego kraju mogli się wreszcie o tym przekonać naocznie.

Dziękuję za rozmowę.