Przegląd Urologiczny 2012/4 (74) wersja do druku | skomentuj ten artykuł | szybkie odnośniki
 
strona główna > archiwum > Przegląd Urologiczny 2012/4 (74) > Czy podjęcie pracy w zawodach medycznych wymaga...

Czy podjęcie pracy w zawodach medycznych wymaga powołania?

O powołaniu medycznym, relacjach między lekarzem a pacjentem mówią już pisma Hipokratesa, uznawanego za twórcę etyki lekarskiej. Do dziś przed rozpoczęciem pracy zawodowej adepci medycyny składają ślubowanie o dochowaniu zawartych w hipokratejskiej przysiędze norm etycznych, którymi będą kierować się w życiu z racji uprawianej profesji. Ale sama przysięga, choć stanowi kanon ponadczasowy, nie może odpowiedzieć na wiele specyficznych, istotnych zagadnień współczesnej medycyny. Wobec rodzącego się modelu konsumpcyjnych usług medycznych, sztuka leczenia sprowadza się do handlu na wolnym rynku, w oparciu o negocjację ceny i spełnienie wymagań kontraktu. Nie służy to budowaniu właściwych relacji na płaszczyźnie lekarz−pacjent ani poczucia bezpieczeństwa dla chorego. Aby zachować neutralność, nie naruszać godności i wolności osobistej pacjenta, trzeba ciągle stawiać sobie pytania o słuszność podejmowanych decyzji w oparciu o własną moralność i człowieczeństwo. Moralność troski o dobro pacjenta idzie w parze z etyką cnót. W realizacji powołania lekarskiego E. D. Pellegrino określił niezbędne cnoty:

  • wierność i stałość w zaufaniu, dzięki którym możliwa jest interpersonalna relacja pacjent−lekarz oraz właściwe leczenie;
  • trzymanie w ryzach swoich korzyści, gdyż chory łatwo podatny jest na zranienia, staje się zależny od potęgi lekarza i medycyny;
  • intelektualna uczciwość, aby pacjent znał prawdę oraz mógł świadomie włączyć się w proces leczenia;
  • współczucie, gdyż zrozumienie ludzkich uczuć jest niezbędne we właściwym leczeniu;
  • odwaga w realizacji dobra pacjenta w erze komercjalizacji, depersonalizacji i ekonomizacji życia zawodowego, w tym również medycyny;
  • sprawiedliwość i roztropność w łączeniu dobra wynikającego z użycia techniki z dobrem pacjenta jako osoby.

Powołujemy się w tym miejscu na obraz Francisca de Goi Autoportret z doktorem Arrietą, przedstawiający artystę na łożu śmierci w obecności człowieka, któremu bezgranicznie ufał − swojego lekarza, który ocalił mu życie. Leżący z obrzękniętą twarzą, kurczowo trzymający się pościeli, niemal dyszący w konwulsji Goya kieruje swój wzrok na pochylającego się nad nim z lekarstwem Arrietę. Twarz doktora zachowuje powagę sytuacji, ale jednocześnie troskę i silne uczucie; silniejsze niż uścisk śmierci. Można powiedzieć, że artysta przedstawił symbiozę tego, co nierozłączne: życie − człowiek − śmierć. To od nas zależy postawa wobec harmonii tego świata. Jedność ducha i ciała, jako fundament etyczny człowieka, odpowiedzialność za czyny, myśli i uczucia powinny stworzyć podstawy nowego podejścia do zdrowia, choroby, bólu, cierpienia, życia i śmierci. Poszanowanie życia i jego celu powinno stać się swego rodzaju humanizmem, który wyraża wartości człowieka przekraczającego swoje ograniczenia, wynikające z jego biologicznej natury. Aby tak było, personel medyczny powinien być solidnie przygotowany, nie tylko od strony merytorycznej, ale i duchowej.

Fotografia 1
Francisco de Goya − Autoportret z doktorem Arrietą, 1820

Praca w ochronie zdrowia napotyka wiele trudności. Za problemy w funkcjonującym systemie nie należy winić pacjentów, oni nie powinni cierpieć z tego powodu. W szpitalach, przychodniach, pogotowiach stykają się ze sobą dwa światy. Trzeba być tego świadomym. To, że pacjenci mają takie oczekiwania, myślenie czy zachowania to dlatego, że należą do świata ludzi, w których życiu stało się coś, z czym sami nie mogą sobie poradzić. Obłożnie chory, przykuty do łóżka i zmożony cierpieniem człowiek zamyka się w sobie. Zamyka swój świat w czterech ścianach szpitalnej sali, życie traci koloryt, oddala się, niknie i żeby dotrzeć do tego człowieka, zdałoby się być altruistą. W tym ciągłym biegu życia warto czasem się zatrzymać, by zadać sobie pytanie: czy ja dobrze realizuję swoje powołanie? Według nauki Kościoła, do istoty każdego powołania, zawodów medycznych również, należy służenie potrzebującym w miłości. Służenie poprzez osobistą kulturę i spełnianie standardów zawodowych. Zarówno pielęgniarka, jak i lekarz powinni kierować się w swojej pracy empatią i troskliwością, a przede wszystkim mieć łatwość komunikowania się z pacjentem w sposób dwukierunkowy. Empatia, jako zdolność wczuwania się w doznania psychiczne innych osób i umiejętność analizy tych przeżyć, to bardzo ważny aspekt w procesie komunikacji z pacjentem. Posiadane przez nas pojęcia (język) kształtują formę naszego doświadczenia świata. Język, którym się posługujemy, ściśle powiązany jest z właściwym nam sposobem życia, często niezrozumiałym dla drugiego człowieka. Porozumiewanie się personelu medycznego z pacjentem ma ogromny wpływ na cały przebieg jego leczenia i procesu zdrowienia. Wydają się zasadne do zastosowania podstawowe założenia właściwej komunikacji:

  • personel musi być wiarygodny, wzbudzać zaufanie swoją profesjonalnością i życzliwością wobec pacjenta;
  • wszystkie informacje należy przekazywać w sposób zrozumiały dla chorego, który okaże zwrotnie swoje zrozumienie i reakcję na otrzymaną informację;
  • należy wyrażać wzajemny szacunek wobec wszystkich współpracowników, by przekonać pacjenta, że jest pod opieką profesjonalnego zespołu.

Czasem postępowanie pacjentów spowodowane jest brakiem zrozumienia treści, które określają jego stan zdrowia i mogą definitywnie zmienić przyszłość. Dobry kontakt zespołu medycznego z pacjentem może być nawiązany w różny sposób, ale zawsze musi być dostosowany do indywidualnej potrzeby chorego. Ma to decydujący wpływ na przebieg leczenia oraz całego procesu chorobowego. Pacjentów jest dużo więcej niż pielęgniarek czy lekarzy, ale to od personelu medycznego zależy ich pobyt w szpitalu i okres zdrowienia. Umiejętne podejście do każdego człowieka ma wpływ na jego życie. Niektóre zachowania można wybaczyć pacjentom, gdyż nie mają fachowej wiedzy na temat chorób i przygotowania do samoopieki. Powinni się tego nauczyć w placówkach medycznych, przy pomocy wykwalifikowanych i przygotowanych w pełni zawodowo pracowników systemu ochrony zdrowia. Pracownicy medyczni stanowią odrębną i specyficzną społeczność. Aby mogła spełnić swoją rolę jako system opieki, w którym jest współczucie dla cierpiącego człowieka, podstawą tego systemu musi być duchowość. Powinien to być system stworzony, by pomagać tym, którzy znaleźli się w największej potrzebie − ludziom chorym.

Doszukujemy się znaczenia, jakie ma choroba dla życia i przyszłości. Staramy się zdobyć jak największą kontrolę nad tym casusem, by nie zatracić poczucia własnej wartości. Materialistyczne podejście do człowieka i technicyzacja medycyny, jak mówił często Jan Paweł II, niosą ze sobą niebezpieczeństwo zatracenia wartości indywidualnego życia człowieka i jego życia społecznego. Współczesna medycyna wprowadza do filozofii zawodu ochronę zdrowia i życia człowieka, pomijając jego cel, czyli wartości: Prawdę, Piękno, Dobro. Jan Paweł II mówił: „Wasze zadanie nie może ograniczać się do poprawnej sprawności zawodowej, ale musi znaleźć oparcie w postawie wewnętrznej, która słusznie nazywana jest duchem służby. Pacjent, któremu ofiarujecie waszą troskę, nie jest anonimową jednostką, której aplikujecie to, co stanowi owoc waszej wiedzy, lecz jest osobą odpowiedzialną, która powinna uczestniczyć w poprawie własnego zdrowia. Pacjent powinien mieć warunki, w których będzie mógł osobiście wybierać, nie być skazanym na decyzje i wybory innych”. Według Jana Pawła II ważny jest także udział instytucji publicznych w zapewnieniu godziwych warunków życia, opieki nad ludźmi starszymi i chorymi, odpowiednie programy polityczne służące młodzieży, aby wskazywać im nadzieję chroniącą przed pustką, która ma zgubne skutki i może okazać się niebezpieczna. Gdy brak pełnej duchowości w życiu człowieka, gdy człowiek rozwija jedynie jej namiastkę, to nie może zająć dojrzałej postawy wobec własnego życia. Błędna postawa prowadzi do bolesnych emocji, do kryzysu życia, do różnego rodzaju zniewoleń i uzależnień. Człowiek nie może odpowiedzialnie kierować sobą i swoim życiem dopóki nie wie, kim jest i po co żyje, przestaje być wolnym człowiekiem. W praktyce oznacza to, że człowiek, który nie rozwinął dostatecznej sfery duchowej, uzależnia się od swego ciała, od subiektywnego myślenia (różne postaci iluzji i zaprzeczania prawdy o własnym życiu), od emocji (ucieczka od emocji za wszelką cenę lub uleganie im, kierowanie się tym, co przyjemne emocjonalnie, a nie tym, co wartościowe), od nacisków środowiska (robię to, co większość, bo sam nie wiem kim jestem i po co żyję), od określonych osób (uleganie innymi lub posługiwanie się nimi w zależności od potrzeb i stanów emocjonalnych) czy od określonych rzeczy (pieniądze, władza). Człowiek pozbawiony sfery duchowej jest w jakimś stopniu uzależniony od wszystkich tych czynników równocześnie, chociaż któraś z form uzależnienia może okazać się dominującą, a co za tym idzie, zauważalną. Formy uzależnienia stają się końcowym wynikiem zawężenia pragnień, wartości, które wydają się być jedyną drogą do szczęścia − drogą błędną.

Człowiek duchowy nie utożsamia się wyłącznie z własnym ciałem, nie ulega też instynktom. Wprost przeciwnie, jest zdolny do rozwijania życia wewnętrznego, uczy się takiego kierowania swym ciałem, by wyrażało pracowitość, miłość, odpowiedzialność, wytrwałość, służbę na rzecz bliźniego oraz zaangażowanie na rzecz dobra i prawdy. Pełny rozwój duchowy pozwala osiągnąć dojrzałą postawę wobec własnych emocji, bez unikania kontaktu z nimi, a zarazem nieulegania ich wpływom. Dojrzałość w tej sferze sprowadza się do takiej postawy, że emocje tylko określają sytuację wewnętrzną lub zewnętrzną danej osoby, nie kierując nią, a decyzje podejmowane są w oparciu o miłość, prawdę, odpowiedzialność, zamiast w oparciu o emocje. Poza tym dojrzałość duchowa to uświadomienie sobie celu życia, postępowania zgodnego z wymaganiami prawdy i miłości, zaś szukanie dobrego samopoczucia za wszelką cenę zwykle nie jest konsekwencją szlachetnego życia. Duchowość oznacza prawdę o człowieku, jego świadomość tego, co go rozwija i co mu zagraża, uniemożliwiając właściwy rozwój. Nie są to złudne wizje życia ani osobowości. Można nazwać duchowość jako teorię odpowiedzialnego życia, w zgodzie z samym sobą i ideałami, w realizacji własnego powołania. Duchowość jest tą częścią człowieczeństwa, która poszukuje odpowiedzi na pytanie o sens życia, zwłaszcza w cierpieniu czy chorobie. Pomaga nam dotknąć największych tajemnic: ludzkiego istnienia i śmierci. Jest również tą częścią naszej egzystencji, która uświadamia nam, że jest coś więcej, coś lepszego niż pojedyncze życie.

Zawsze, gdy okazujemy bezinteresowną życzliwość, odczuwamy wdzięczność, pokonujemy własne ograniczenia na rzecz kogoś lub czegoś, doznajemy zachwytu, będąc w łączności z naszą duszą, czymś najgłębszym w nas i wyrastającym poza nas samych. Takie doświadczenia porywają swym pięknem wewnętrznym, dają radość i poczucie spełnienia, przekonania, że zmierzamy we właściwym kierunku. Problematyka wartości duchowych i duchowości w medycynie przyjmowana jest z pewnym niedowierzaniem, że miłość i współczucie poprawiają zdrowie, a może nawet uzdrawiają. Wiedza, empatia, właściwa komunikacja, zdolność emocjonalnego angażowania się w sprawy chorego oraz znajomość jego psychiki mogą mieć znaczny wpływ na przebieg zdrowienia pacjenta, a ostatecznie jego powrót do rodziny i społeczności kulturowej.

Również pielęgniarstwo powinno znaleźć miejsce w swoich teoriach na realizację podstawowych potrzeb człowieka świadomego swej natury i życiowego celu. Relacja pomiędzy pielęgniarką a pacjentem powinna sprzyjać rozwojowi wsparcia emocjonalnego jako równowagi w humanistycznym modelu pielęgniarstwa. Istotą zawodu jest opieka nad pacjentem, która powinna rozwijać się w duchu wolności i miłości bliźniego, poszanowaniu jego godności i autonomii, w oparciu o bezinteresowność − może to rozszerzyć granice zawodu. Osobowość pielęgniarki należy kształtować w duchu, który nie poddaje się zniechęceniu na widok cierpiącego, chorego człowieka, ale − poprzez wgląd we własne wnętrze − ma zdolność podziwiania piękna i sensu cierpienia. Opieka nad pacjentem powinna mieć dwa wymiary − fizyczny i duchowy, pomijanie któregokolwiek z nich jest umniejszaniem człowieczeństwa. Chociaż podstawową wartością etosu pielęgniarskiego jest ochrona zdrowia i życia ludzkiego, to oparta na częściowej wizji człowieka, dlatego też ciągle pozostaje ona wartością nie w pełni wyrażoną i nie w pełni realizowaną. Podstawy prawne nakazują tworzenie wyższej kultury duchowej w zawodzie, a nadal brakuje odpowiednich warunków do zbudowania nowej tożsamości zawodowej dla pielęgniarek. Modele opieki, standardy postępowania pielęgniarskiego czy charakter praktyk zawodowych, opartych o nowe teorie, ciągle stanowią deficyt w zaspokojeniu podstawowych potrzeb. Pielęgniarstwo potrzebuje wiedzy w zakresie wartości duchowych, jak je kształtować i rozwijać w sobie, jak otworzyć się na siebie i innych, mając na uwadze całą pełnię człowieczeństwa.

Pogłębianie wiedzy z psychologii i duchowości pozwala postrzegać głębię, wymiar i postawy osób chorych, oczekujących od nas pomocy i naszej troski. Nasuwa się myśl, jak wiele trzeba się jeszcze nauczyć, ile jeszcze jest do zrobienia, osiągnięcia i postawić sobie nowe wyzwania. Pełne oddanie i wysokie kwalifikacje zawodowe przyczyniają się do poprawy jakości opieki nad ludźmi chorymi. Powinno się to odbywać w poszanowaniu ich przynależnej godności, zaś wszystkie zabiegi terapeutyczne, wszelkie eksperymenty służące usprawnianiu medycyny powinny uwzględniać tę fundamentalną prawdę.

Mając na uwadze różnorodność procedur medycznych, rosnące koszty leczenia, zleceniodawców i zleceniobiorców prześcigających się w podpisywaniu dobrych kontraktów na usługi, surowe kontrole i nakładane kary, nasuwa się myśl o rosnącej patologii medycznej, gdy lekarz bardziej słucha się ekonomisty niż własnego sumienia. Możemy zadać sobie pytania: Czy potrafimy w swojej pracy czerpać siłę z powołania? Czy mamy wymagane cnoty? Czy praca staje się wartością, która określa człowieczeństwo? Dobrze wykonywana praca jest szczególnym polem uświęcania się świeckich, jest powołaniem, które trzeba w sobie pielęgnować, rozwijać i spełniać jak „powołanie”.



mgr Krystyna Pikor
Oddział Urologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie
kierownik oddziału: dr n. med. Jacek Tereszkiewicz

dr n. med. Jacek Tereszkiewicz
Oddział Urologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie
kierownik oddziału: dr n. med. Jacek Tereszkiewicz

prof. dr hab. med. Krzysztof Bar
Katedra i Klinika Urologii i Onkologii Urologicznej UM w Lublinie
kierownik kliniki: prof. dr hab. med. Krzysztof Bar