| ||||||||
Nagrodzeni na 41. Kongresie Naukowym PTU w GdańskuNominacja do nagrody Zarządu Głównego PTU za najlepszą pracę z nauk podstawowych przedstawioną na kongresie, pt. „Polimorficzne warianty protoonkogenu H-RAS: czy wpływają na wzrost ryzyka zachorowania na nowotwory pęcherza moczowego?” - Jak przyjęła Pani informację o nominacji? - Wyróżnienie nominacją było dla mnie ogromnym zaskoczeniem i przyniosło dużo radości, zupełnie niespodziewanej. Dodało skrzydeł do dalszej działalności naukowej. Bardzo się cieszę, że prace związane z genetyką są zauważane i nagradzane przez Towarzystwo Urologiczne. Dlatego mam nadzieję, że przełoży się to na ściślejszą współpracę nas genetyków z wami urologami. I na dobro pacjentów, bo to jest przecież najważniejsze. - Jak powstała nominowana praca? - Praca powstała w zespole utworzonym przez pana profesora Bogdana Kałużewskiego w Katedrze Genetyki Klinicznej i Laboratoryjnej UM w Łodzi. Pan profesor zaproponował mi współpracę z tym zespołem około czterech lat temu, dzięki czemu zrealizowałam swoją pracę magisterską, a teraz piszę pracę doktorską. W swoich badaniach zajmujemy się stricte rakiem pęcherza moczowego. Zespół pracuje już ponad dziesięć lat, wgryzając się, jeśli można tak powiedzieć, w podłoże molekularne raka pęcherza moczowego. Staramy się poznać przemiany, które przebiegają w komórkach rakowych, chcemy wiedzieć, co sprawia, że ten nowotwór się rozwija. Mamy już pewne doświadczenia, docenione, jak widać, przez urologów. Dlatego przyjeżdżamy na kongresy PTU, aby pokazać nasze prace i podyskutować o nich. Te naukowe spotkania pomagają nam w wyborze kierunków dalszych badań. Nie jesteśmy klinicystami, toteż współpraca z lekarzami urologami jest dla nas ważna. - Co Pani sądzi o kongresach PTU? - Po raz drugi z satysfakcją uczestniczę w kongresie PTU, mimo że w tym roku kongres poświęcony jest rakowi stercza, co nie do końca łączy się z tym, co robimy w zespole. Niemniej, kongresy są świetnie zorganizowane i dają okazję do ciekawych spotkań. - Jakie jest Pani marzenie, wciąż niespełnione, a związane z rozwojem medycyny? - W sferze marzeń pozostaje możliwość doboru odpowiedniego leczenia pacjentów pod kątem zmian, które odnajdowane są w komórkach nowotworowych. To byłoby cudowne: dobrać właściwą metodę terapii dla konkretnej osoby. Podobnie rzecz się ma z testami przesiewowymi dla grup wysokiego ryzyka, które oparte byłyby na badaniu genetycznych predyspozycji do rozwoju raka pęcherza moczowego. - Jakie wrażenie wywarł na Pani Gdańsk? - Gdańsk urzekł mnie już cztery lata temu, gdy po raz pierwszy
przyjechałam do tego miasta. I nie tylko Gdańsk, ale całe Trójmiasto,
ponieważ ma jakąś magiczną siłę, którą mnie tu co roku przyciąga.
Mgr Magdalena Traczyk
Mgr Magdalena Traczyk jest absolwentką Oddziału Medycyny Laboratoryjnej,
Wydziału Farmaceutycznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Realizuje pracę doktorską w Zakładzie Genetyki Klinicznej Katedry
Genetyki Klinicznej i Laboratoryjnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
- Czy może Pani opowiedzieć o swoich zainteresowaniach pozamedycznych? - Od zawsze fascynuje mnie muzyka. Ukończyłam Państwową Szkołę Muzyczną I i II stopnia w Pabianicach, w klasie fletu pani Gabrieli Fogel. Obecnie zaś mam swój zespół - AHEAD, w którym jestem wokalistką. - Jak powstał zespół? - Kapela powstała „tak po prostu” - pewnego dnia zebrała się grupa przyjaciół, która postanowiła robić wspólnie to, co lubi, czyli muzykę. Jesteśmy takie szarpidtruty rockowe. Wspólne granie daje nam niesamowitą przyjemność i jest odskocznią od codzienności. A to ważne w dzisiejszym świecie. Można nas posłuchać głównie w Łodzi. - Jakiej muzyki Pani słucha? - Lubię muzykę klasyczną. Słucham Beethovena, Vivaldiego, Chopina... Dlatego też z dużą przyjemnością wysłuchałam koncertu mistrza Konstantego Kulki i jego interpretacji „Czterech pór roku” podczas inauguracji kongresu. Lubię także muzykę rockową i takie zespoły, jak Closterkeller czy Artrosis. W zeszłym roku mieliśmy okazję zagrać razem z Artrosis w jednym z łódzkich klubów. To naprawdę niesamowite uczucie wystąpić na jednej scenie ze swoim idolem. Rozmawiał Augustyn Szczawiński |