Przegląd Urologiczny 2004/5 (27) wersja do druku | skomentuj ten artykuł | szybkie odnośniki
 
strona główna > archiwum > Przegląd Urologiczny 2004/5 (27) > Endourologia - subtelniejszy odcień chirurgii

Endourologia - subtelniejszy odcień chirurgii

Z doktor Barbarą Dobrowolską z Kliniki Urologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie rozmawia Barbara Góra

Fotografia 1
 
Doktor Barbara Dobrowolska podkreśla, że uczy się rzemiosła urologicznego. Drugi rok jest rezydentem urologii.

Co leży w sferze szczególnych zainteresowań Pani Doktor w urologii?

Wiadomo, że muszę nauczyć się wszelkich podstaw, aby przekonać się, jakie są moje konkretne zainteresowania. Obecnie bardzo podoba mi się endourologia. Uważam, że jest to taka dziedzina, w której właśnie kobiety mają pole do popisu, jest to jakby subtelniejszy odcień chirurgii. Oczywiście chirurgiczna strona urologii też jest pasjonująca i trzeba mieć rzetelne podstawy chirurgiczne, aby bez obaw przystępować do zabiegów endoskopowych i laparoskopowych, ale duże zabiegi typu cystektomia czy prostatektomia radykalna wydają się być domeną mężczyzn. Endourologia jest dziedziną, która bardzo szybko się rozwija i pozwala wykorzystywać najnowsze osiągnięcia techniczne w medycynie. Przykładem może być laser holmowy, przy użyciu którego można praktycznie bezkrwawo wyciąć np. guz pęcherza lub wyłuszczyć gruczolak stercza. Niewątpliwie jest to przyszłość urologii.

Kiedy Pani Doktor rozpocznie wykonywanie operacji laparoskopowych?

Za jakiś czas, na razie próbuję na trainerach. Natomiast już wykonuję cystoskopię, ureterorenoskopię, pobieram wycinki z pęcherza, wycinałam przezcewkowo drobne guzy pęcherza. Zaczynam powoli wykonywać takie zabiegi i radzę sobie z nimi, oczywiście zawsze w obecności starszego lekarza.

Czy czuła Pani jakiś dyskomfort z tego powodu, że większość pacjentów urologicznych to mężczyźni?

Tak. Na początku dość krępował mnie fakt, iż większość pacjentów to mężczyźni, a przecież badanie urologiczne jest badaniem intymnym. Teraz mam to już za sobą. Dla lekarza nie powinno mieć bowiem znaczenia to, czy pacjent jest kobietą, czy mężczyzną, niemniej cieszę się, że moimi pacjentami są także kobiety.

Również większość urologów to mężczyźni. Jak pracuje się z mężczyznami?

Rzeczywiście kobieta w dużym zespole mężczyzn może czuć się nieswojo. Ja mam to szczęście, że w zespole mamy jeszcze jedną panią doktor, która jest już specjalistką urologiem. Oprócz tego cały zespół anestezjologiczny stanowią kobiety. W sumie ten podział na kobiety i mężczyzn wyrównuje się. Gdy zaczynałam pracę, byłam pełna obaw, ale teraz mogę stwierdzić, że bardzo dobrze pracuje mi się z panami i nie narzekam na atmosferę w pracy.

Dlaczego tak mało kobiet wybiera specjalizację z urologii?

Chyba z tych powodów, o których rozmawiałyśmy wcześniej. Praca z samymi mężczyznami może stanowić na początku jakąś barierę. Ponadto pacjentami są głównie mężczyźni i trzeba zajmować się ich intymnymi problemami.

Skąd zainteresowanie urologią, czy poprzez Pani tatę, znanego urologa?

Tak, mój tata jest urologiem, dlatego mogę powiedzieć, że urologią jestem obciążona genetycznie. Od dziecka chciałam być lekarzem, tak jak tata. Pamiętam, jak mając pięć lat reanimowałam misia, robiłam mu sztuczne oddychanie, zastrzyki, stosowałam różne terapie, tak że nie było ingerencji ze strony rodziców w moją decyzję dotyczącą wyboru kierunku studiów.

Czy Pani tata nie miał również wpływu na decyzję dotyczącą wyboru specjalizacji?

Na pewno miał. Chociażby przez to, że wykazuje się zainteresowanie danym tematem, jeśli jest się studentem medycy, a ojciec wraca do domu i opowiada o przeprowadzonych zabiegach. Zresztą, abym nabrała zainteresowania przedmiotem, tata skłonił mnie do odbycia w czasie studiów kilku staży urologicznych. Wahałam się, czy nie wybrać ginekologii, ale skończyło się tak, jak jest. Zdecydowanie nie żałuję tego wyboru i gdybym miała wybierać po raz drugi, wybrałabym tak samo.
Oczywiście wybór specjalizacji z urologii przez kobietę może się wydawać szokujący, nawet dzisiaj, w XXI wieku. Pragnę przypomnieć, że były czasy, gdy kobietom nie wolno było studiować medycyny, a jednak znalazły się pionierki. Należała do nich moja prababka, która była absolwentką Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdy pierwsza grupa kobiet ukończyła studia na tym wydziale. Być może na jej wyborze zaważył też fakt, iż jej ojciec, a mój prapradziadek był lekarzem, tak więc historia kołem się toczy.

Należy Pani Doktor do Sekcji Adeptów Urologii Polskiego Towarzystwa Urologicznego. Jakie zadania stoją przed adeptami urologii?

Ciągłe kształcenie, korzystanie z literatury fachowej, kursy, szkolenia i nabywanie umiejętności praktycznych - to są zadania dla adeptów. Urologia jest po części rzemiosłem - trzeba pewnych rzeczy nauczyć się w praktyce i nabrać sprawności w ich wykonywaniu, ale ta praktyka powinna być podparta rzetelną wiedzą zdobywaną od podstaw i systematycznie poszerzaną. Uważam, iż system kształcenia, który nas obowiązuje, jest świetny. Osobiście jestem bardzo zadowolona, bo mam porównanie z innymi dziedzinami i zdaję sobie sprawę z tego, że u nas jest to bardzo dobrze prowadzone. Mamy dostęp do wszelkich kursów, szkoleń, możliwość korzystania z zeszytów BJU i są one dodatkowo dla nas tłumaczone. To, że w ubiegłym roku cała polska grupa adeptów zdała lepiej egzamin od całej zachodniej grupy szkolących się, jest sukcesem profesora Andrzeja Borówki, prezesa PTU. Jeżeli będziemy podążać tym śladem, to mamy szanse na to, żeby być w czołówce europejskiej. Dla nas, adeptów niezwykle cenne są wykłady i wiedza przekazywana na corocznych kongresach PTU. Ważne jest zapraszanie na nie zagranicznych gości, najlepszych urologów z Europy. Na kongresie w Krakowie świetny był wykład prof. Fransa Debruyne’a (EAU), który mówił o nieinwazyjnych sposobach wykrywania raka stercza, o wykrywaniu markerów nowotworowych w moczu. Nawet jeśli nie mamy możliwości stosowania tego w praktyce, musimy wiedzieć, co robią urolodzy w Europie i na świecie.

Dziękuję za rozmowę.