Przegląd Urologiczny 2006/6 (40) wersja do druku | skomentuj ten artykuł | szybkie odnośniki
 
strona główna > archiwum > Przegląd Urologiczny 2006/6 (40) > Szanowne Koleżanki, Szanowni Koledzy

Szanowne Koleżanki, Szanowni Koledzy

Znowu jesteśmy u końca roku. Czas mija nieubłaganie. Coraz szybciej. Koniec roku jest zwykle w "Przeglądzie Urologicznym" okazją do podsumowania dokonań PTU. Tym razem rekapitulacji mijającego roku nie będzie. Zostawiam ją na początek roku przyszłego. Jest jednak kilka ważnych spraw, którymi chciałbym się podzielić z Czytelnikami PU.

Fotografia 1
 

Podczas 36. Kongresu PTU daliśmy wyraźny sygnał, że jednym z "politycznych" elementów programu PTU jest pokazywanie urologom dróg, którymi można dążyć do uniezależnienia pracy wykonywanej przez nas w ochronie zdrowia zamiast działania w ramach "publicznych" zakładów opieki zdrowotnej. Pragnę tu przypomnieć wykład Pana Andrzeja Ludwickiego, wybitnego specjalisty w dziedzinie ekonomiki ochrony zdrowia, wygłoszony podczas ostatniego Kongresu PTU i opublikowany na łamach PU [Ludwicki A. Wykorzystanie metodyki planowania finansowego w działalności rozwojowej oddzia łów urologii. Przegl Urol 2006; 7 (3): 50-66)]. Pracując w ZOZ-ach "publicznych", jesteśmy wyłącznie pracownikami najemnymi, co praktycznie uniemożliwia swobodne wykonywanie skądinąd wolnego zawodu lekarza.

Ordynatorzy większości oddziałów są w istocie ubezwłasnowolnieni i nie mają realnego wpływu na choćby uposażenia asystentów i zakupy niezbędnego sprzętu, niezależnie od wyniku finansowego oddziału. Oddziały urologii na ogół "radzą sobie" dobrze i przynoszą satysfakcjonujące wyniki ekonomiczne. Niemniej, w wielu placówkach nie "przekłada się" to na finansowanie oddziałów, zależne w większości od decyzji dyrekcji. Dlatego nakłady finansowe na zakup sprzętu i niezbędne remonty w oddziałach urologii są nierzadko zbyt małe lub nie istnieją, bowiem środki pieniężne przeznacza się w imię "interesu szpitala" na rzecz innych oddziałów, które generują deficyt.

Proces uniezależnienia się lekarzy nazywa się potocznie "prywatyzacją". Mimo wielu sprzeciwów i negatywnych opinii, wyrażanych przez przedstawicieli różnych stopni administracji "służby zdrowia" na temat samodzielnego wykonywania zawodu przez lekarzy, jestem głęboko przekonany, że działanie na niwie prywatnej w ochronie zdrowia, tak zresztą jak w innych dziedzinach usług, jest skuteczniejsze i przynosi większą korzyść zarówno "usługodawcom", jak i "usługobiorcom" niż "praca na państwowym". Powszechnie wiadomo, że ponoszenie osobistej odpowiedzialności za wynik własnej pracy jest bodźcem dodatnim nie tylko dla własnej działalności, ale przyczynia się do korzystnego dla wszystkich łączenia uwarunkowań ekonomicznych z efektywnością.

W ostatnim czasie nadzwyczaj celnie wpisały się do tego nurtu myślenia Warsztaty Urologiczne zorganizowane w warszawskim hotelu Marriott 27.10.2006 r. przez Kolegów dr. med. Piotra Trypensa i dr. med. Andrzeja Stokłosę, pracujących w prywatnej praktyce urologicznej UroVes oraz przez działającą w Niemczech CRS Medical GmbH. W warsztatach wzięło udział tylko nieco ponad 20 urologów, nie tylko z Warszawy, mimo że liczba zgłoszeń przesłanych organizatorom wcześniej wynosiła około 70 (!). Gośćmi warsztatów było dwóch specjalistów urologów niemieckich - dr med. Richard Berges (Director of Urology PAN-Klinik Kśl, Board Member of Working Group BPH within the DGU, Board Member of Head Association of Prostate Centers Germany) oraz dr med. Sassan Nazari (PAN-Klinik Köln), pracujących w Kolonii i będących członkami około 50-osobowej kooperatywy urologicznej (CRS Medical GmbH). Na wstępie dr R. Berges dokonał interesującego i komunikatywnego przeglądu minimalnie inwazyjnych metod leczenia BPH, mających zastosowanie w warunkach "urologische praxis". Po nim dr Sussan Nazari omówił MITs (minimally invasive therapies) raka stercza, podkreślając przydatność jednego z nowszych sposobów leczenia raka ograniczonego klinicznie do stercza: HIFU (high intensity focused ultrasound). Na koniec dr R. Berges przedstawił zasady działania CRS Medical GmbH, prywatnej instytucji urologicznej, będącej jedną z 10 podobnych działających w Niemczech. Jego wykład pt. How to face the challenge of new economic obligations based on Cologne cooperation model by offering minimal invasive methods in treatment of prostate diseases wzbudził żywe zainteresowanie słuchaczy oraz pobudził do dyskusji i przemyśleń - co uczynić, aby instytucje podobne do tych, które z powodzeniem - zarówno dla lekarzy, jak i ich pacjentów - funkcjonują w Niemczech, zaczęły powstawać również w naszym kraju.

W Polsce mamy kilka dobrych przykładów pomyślnie działających prywatnych lecznic urologicznych - w PU pisaliśmy o niektórych z nich kilkakrotnie. Swego czasu napisałem w PU artykuł na temat jednej z możliwych wizji w pełni samodzielnego funkcjonowania oddziałów szpitalnych w ramach szpitala publicznego [Borówka A. Czy można uzdrowić ochronę zdrowia? Przegl. Urol. 2005; 6 (1): 40-41]. Niestety, zarówno uregulowania prawne obowiązujące w naszym kraju, jak i - najdelikatniej mówiąc - mało przychylne podejście administracji do prywatnych przedsięwzięć medycznych, a także nie mogący budzić zdziwienia lęk lekarzy, w tym urologów, przed braniem "własnych spraw w swoje ręce", nie sprzyjają rozszerzaniu się nurtu prywatnego w medycynie. Działanie samodzielnych (w tym także prywatnych), a nawet quasi-samodzielnych (funkcjonujących w ramach tzw. budżetowania) jednostek w szpitalach "publicznych" jest niemal niemożliwe, choć w Polsce istnieje kilka pozytywnych przykładów oddziałów tego rodzaju, w tym także w pełni prywatnych. Administracja ochrony zdrowia stale podnosi kontrargument w odniesieniu do prywatnej działalności szpitalnej, w którym podkreśla, że jednostki prywatne będą "spijały wyłącznie śmietankę", czyli diagnozowały i leczyły "chorych młodych, zdrowych i zasobnych", a osoby naprawdę ciężko chore, w wieku podeszłym i ubogie będą nadal musiały szukać pomocy wyłącznie w samodzielnych ZOZ-ach publicznych i tym samym te ZOZ-y popadną w jeszcze większe zadłużenie niż obecne. Wiem, że zrównanie szans (tzn. równego dostępu do finansowania przez NFZ) i obowiązków względem pacjentów instytucji obydwu typów zależy wyłącznie od jasnego określenia zasad ich działalności i odpowiednich uregulowań prawnych. Jakkolwiek przykład CRS Medical GmbH jest godzien najwyższej uwagi urologów w Polsce. Koledzy z CRS zadeklarowali chęć służenia radą i pełną informacją urologom z Polski zainteresowanym tym zagadnieniem.


W ostatnim czasie przeczytałem w "Dzienniku" artykuł pióra pani redaktor Iwony Dudzik pt. "Będą mogli leczyć tylko w jednej formie" (nadtytuł: "Ministerstwo chce wprowadzić zakaz pracy lekarzy na wielu etatach") [Dziennik 2006; 163: 5]. W artykule czytamy: Łączenie pracy w publicznej i prywatnej służbie zdrowia jest korupcjogenne - uważają sami lekarze. Ale zakaz zaakceptują dopiero wtedy, gdy w publicznym lecznictwie będą godne zarobki. Nawiasem mówiąc, sam pracuję w publicznej służbie zdrowia od 1969 roku, a w połowie lat 90. podjąłem pracę w lecznicy prywatnej, zaś od około 10 lat konsultuję w gabinecie prywatnym. Nie mam poczucia, że jestem lekarzem "skorumpowanym" i wiem, że swą pracę wykonuję uczciwie. Czyżbym był wyjątkiem? Z pewnością nie. Przecież znakomita większość lekarzy w naszym kraju pracuje rzetelnie i nie przyjmuje łapówek. Praktykę prywatną prowadzi wielu, jeśli nie większość specjalistów urologów, łącząc ją z pracą w szpitalach publicznych bez żadnego uszczerbku dla niej oraz bez działania sprzecznego z prawem i etyką lekarską na styku urologii uprawianej prywatnie z urologią uprawianą "publicznie".

Dalej w rzeczonym artykule czytamy: Wiceminister zdrowia Bolesław Piecha szykuje rewolucję w służbie zdrowia. Chce zakazać lekarzom pracy w kilku miejscach - dowiedział się "Dziennik". Argumentuje, że tak jest w innych zawodach. Jeśli ktoś jest zatrudniony w jednym szpitalu, nie powinien pracować w prywatnej konkurencji. Piecha zapowiada, że zakaz pracy na kilku etatach zostanie wprowadzony w życie na początku przyszłego roku. - Swoją drogą znamienne jest, że lekarze pracujący w prywatnym szpitalu urologicznym w Poznaniu [Szczawiński A. Konserwatywno-liberalny Oddział Urologii Kliniki św. Rodziny - rozmowa z dr. med. Piotrem Nowakowskim. Przegl Urol 2006; 7 (3); 1516], tak jak i we wszystkich lub w większości pozostałych oddziałów prywatnych, nie podejmują dodatkowych zajęć w innych instytucjach. Praktykę prywatną prowadzi wielu, jeśli nie większość specjalistów urologów, łącząc ją z pracą w szpitalach publicznych bez żadnego uszczerbku dla niej oraz bez poczucia działania sprzecznego z prawem i etyką lekarską.

Mamy zatem przed sobą perspektywę "nowej przyszłości". Opartą na "zakazach" i "nakazach". Jestem jej naprawdę ciekaw (!). Nie sądzę, aby taka droga uzdrawiania ochrony zdrowia była drogą przekonującą. Jak zwykle - w tym także przez Pana Doktora Bolesława Piechę - za całe zło obarczani są lekarze, skorumpowani, pracujący niesolidnie "na państwowym" i bogacący się dzięki działalności prywatnej, skądinąd dotychczas oficjalnej. Jakoś nie widać, aby administracja nawet najwyższego szczebla dostrzegała potrzebę zrewidowania określanych przez nią zasad funkcjonowania ochrony zdrowia i np. rzetelnej wyceny tzw. procedur medycznych. Jakoś nie dostrzega się, że cała ochrona zdrowia w naszym kraju jeszcze funkcjonuje dzięki rzetelnej pracy lekarzy, pielęgniarek i salowych. Część z nich - zwłaszcza lekarzy i pielęgniarek, przy czym tych najodważniejszych, dobrze wykształconych i najbardziej przedsiębiorczych - szuka od kilku lat powodzenia "na obczyźnie". Dlaczego niczego nie dokonuje się, aby te osoby mogły nadal pracować w kraju z pożytkiem dla siebie, ochrony zdrowia i całego społeczeństwa? Dlaczego stale przypisuje się nam skorumpowanie? Dlaczego w mediach upowszechnia się wyłącznie wiadomości o lekarzach przyjmujących "nieuzasadnione korzyści materialne" lub pracujących "w stanie wskazującym na spożycie alkoholu", a wiadomościami krzepiącymi są takie, które dotyczą np. uruchomienia nowego aparatu PET? Dlaczego te same media nie piszą o ludziach, od których poświęcenia, determinacji i uczciwości zależy uratowanie zdrowia i życia tysięcy "zwykłych", ciężko chorych pacjentów?

Ostatnio w mediach nagłośniono problem zbytniego obciążenia lekarzy pracą - niektórzy z nich, aby "związać koniec z końcem", pracują po 60 godzin tygodniowo. Pewnie również dlatego myśli się o ograniczeniu możliwości zatrudnienia lekarzy tylko u jednego pracodawcy. Sam chętnie pracowałbym tylko w jednej instytucji. Niestety, uwarunkowania obecne jeszcze nie umożliwiają mi podjęcia takiej decyzji.


W ubiegłym roku Minister Zdrowia powołał nową instytucję, mającą przynieść poprawę efektywności ochrony zdrowia. Jest nią, na wzór innych krajów, Agencja Oceny Technologii Medycznych (AOTM). Jej zadaniem jest m.in. dokonywanie ocen sposobów leczenia pod kątem ich zgodności z istniejącymi zaleceniami (guidelines) oraz efektywności kosztowej. Ważnym zadaniem AOTM jest opracowanie nowego, ujednoliconego katalogu procedur medycznych. W ramach AOTM działa ponad 60 Zespołów Ekspertów do prac nad Centralną Bazą świadczeń Opieki Zdrowotnej, utworzonych w celu sformułowania katalogów "dziedzinowych", swoistych dla poszczególnych dyscyplin medycyny. Jestem rad, że w końcu zdecydowano się na stworzenie katalogów dziedzinowych. Propozycję wprowadzenia przez NFZ katalogu swoistego dla urologii przedstawiałem kolejnym prezesom NFZ od początku istnienia Funduszu. Każdy z nich wyrażał przychylność dla "pilotowego" wprowadzenia katalogu urologicznego, jednak informował, że będzie to możliwe "od przyszłego roku". Wreszcie wydaje się, że ten "przyszły rok" nachodzi.

Do urologicznego Zespołu Ekspertów należy 6 urologów reprezentujących zróżnicowane profile urologii: przedstawiciel uczelni akademickiej - prof. dr hab. Zbigniew Wolski, przedstawiciel uroonkologii - doc. dr hab. Tomasz Demkow, reprezentant ordynatorów - dr med. Adam Jędzura, reprezentant sektora prywatnego - dr med. Piotr Nowakowski, reprezentant młodszego pokolenia urologów - dr med. Artur A. Antoniewicz, FEBU oraz ex officio - Konsultant Krajowy w dziedzinie urologii jako przewodniczący Zespołu.

Zgodnie z założeniami MZ oraz AOTM, wprowadzenie Centralnej Bazy świadczeń Opieki Zdrowotnej (katalogu) ma nastąpić na początku 2008 roku. AOTM nie narzuca wyboru jednego spośród wielu, głównie zagranicznych katalogów, a także obecnego (fatalnego) Katalogu NFZ, jednak sugeruje, zgodnie z intencją Ministra Zdrowia, aby uwzględnić mający wieloletnią tradycję, stale uzupełnianą i bardzo rozległą Current Procedural Terminology 2005 (CPT), przetłumaczoną pod kierunkiem doc. dr. hab. Romualda Krajewskiego z godną uznania starannością (drobne usterki redakcyjne i dotyczące nazewnictwa procedur urologicznych, niewpływające jednak na ich zrozumiałość, zostaną usunięte) i opublikowaną przez Naczelną Izbę Lekarską (NIL) jako Terminologia Procedur Medycznych - Current Procedural Terminology 2005 Professional - Polska (CPT-PL?), wersja robocza - lipiec 2006. CPT-PL? jest dostępny na stronie internetowej NIL - www.nil.org.pl. Amerykańscy użytkownicy CPT są zaznajomieni z tym dokumentem od dawna i mimo dość skomplikowanego - na pierwszy rzut oka - posługiwania się tym katalogiem (szczególnej uwagi wymaga operowanie kodami dodatkowymi) umieją z niego korzystać na co dzień. Wydaje się, że w naszych warunkach, choćby na początku, należy udostępnić urologom katalog względnie prosty i jednoznaczny, obejmujący możliwie wszystkie procedury urologiczne.

Dotychczas opracowaliśmy projekt obszernego katalogu urologicznego, zawierający ponad 500 procedur. Przed nami jeszcze dużo pracy: tzw. opisanie poszczególnych procedur, czyli m.in. ich zdefiniowanie i przyporządkowanie im kodów odpowiednich chorób (wg ICD 10). Z pewnością wywiążemy się z naszego zadania w terminie (połowa 2007 r.), tym bardziej, że wyprzedzamy pod względem zakresu wykonanej pracy inne Zespoły.

Wzór opracowanego przez nas katalogu, wymagający wszak dalszych uzupełnień, będzie dostępny na stronie internetowej PTU www.pturol.org.pl po wstępnym zaakceptowaniu go przez cały Zespół, co nastąpiło 29.10.2006 r. Będziemy wdzięczni, jeśli Koleżanki i Koledzy zgłoszą uwagi dotyczące katalogu i jego uzupełnienia pod adresem ab@urologia.waw.pl


Już teraz zapraszam wszystkich Członków i Sympatyków PTU oraz osoby związane z urologią na 37. Kongres naszego Stowarzyszenia, który odbędzie się w Warszawie 21-23 czerwca 2007 roku.

Przyszłoroczny kongres będzie organizowany przez ZG PTU, bez udziału tzw. organizatora lokalnego. Chcemy, aby program kongresu, zarówno naukowy, jak i towarzyski, był interesujący dla wszystkich.

W ramach kongresu odbędą się kursy European School of Urology (na temat leczenia raka nerki) oraz Komitetu Edukacji PTU (zapewne na temat laparoskopii urologicznej), wykład EAU oraz sesja EBU (będą w niej uczestniczyć trustees, którzy z ramienia EBU brali udział w ustnym egzaminie EBU - wszak w przyszłym roku minie 10 lat od wprowadzenia w Polsce egzaminu EBU jako narodowego egzaminu specjalizacyjnego), warsztaty, debaty i sesje dyskusyjne, sesje referatowe, plakatowe i filmowe oraz sesja nagrodowa Jeszcze mamy trochę czasu na ostateczne opracowanie programu naukowego. Zachęcam zatem Koleżanki i Kolegów do zgłaszania propozycji dotyczących tematyki naszego kongresu.

Poprzednio obradowaliśmy w Warszawie w 1999 roku, na 29. Kongresie PTU. W ciągu ośmiu lat dzielących oba kongresy nastąpił ogromny postęp w naszej dyscyplinie i korzystnie zmieniła się Warszawa.

Tak więc uczestnicy kongresu będą mieli możliwość nie tylko śledzenia postępów w urologii i dyskutowania na ich temat, ale także obejrzenia coraz atrakcyjniejszego oblicza stolicy.

Koncepcja kształtu naukowego przyszłorocznego kongresu opracowana jest przez Zarząd Główny i Komitet Naukowy PTU, zaś organizatorem kongresu będzie wyłącznie Biuro Kongresowe PTU. Tak więc po raz pierwszy w historii PTU nie będzie tzw. organizatora lokalnego kongresu. U podstaw takiego rozwiązania leży przekonanie, że 37. Kongres PTU, będący - jak kongresy poprzednie - świętem naukowym całego Stowarzyszenia, powinien mieć charakter uniwersalny, co oznacza, że gospodarzem kongresu jest nie tylko jego organizator, ale wszyscy uczestnicy, bez względu na miejsce zamieszkania i regionalną przynależność do PTU.

Niemniej, odpowiedzialni za cały przyszłoroczny kongres będą Zarząd Główny i prezes PTU, nie tylko dlatego, że Warszawa jest siedzibą Zarządu Głównego. Niezależnie jednak od tego, opracowując program naukowy i socjalny kongresu, będziemy brać pod uwagę wszelkie sugestie wysuwane przez Członków PTU, aby ten kongres spełnił w możliwie jak największym stopniu oczekiwania i propozycje płynące z całego naszego środowiska i był interesujący dla wszystkich uczestników. Zachęcam zatem gorąco do zgłaszania interesujących i twórczych koncepcji, które moglibyśmy uwzględnić w programie naukowym.

Proszę, aby Koleżanki i Koledzy wykorzystali do tego celu początkowo adres internetowy Biura Kongresowego PTU - kongresptu@ptu.net.pl oraz witrynę internetową kongresu, stanowiącą integralną część strony internetowej PTU - www.pturol.org.pl.

Okno internetowe kongresu będzie - tak jak w roku ubiegłym - jedynym miejscem, w którym można dokonać zgłoszenia udziału w kongresie oraz zgłosić streszczenia prac naukowych kandydujących do programu kongresu, a także zarezerwować miejsca na imprezach towarzyszących. Wyboru prac dokona Komitet Naukowy PTU, na podstawie ocen sporządzonych anonimowo przez zespół recenzentów.

Wiem, że program naukowy, który możemy rozszerzyć, uwzględniwszy wartościowe i dające się zrealizować sugestie, już teraz zapowiada się atrakcyjnie. W programie znajdą się elementy mające już wieloletnią tradycję, np. kurs European School of Urology oraz kurs Komitetu Edukacji PTU, wykład EAU oraz sesja EBU, zamiast wykładu EBU. Udział przedstawicieli EBU w przyszłorocznym kongresie będzie liczniejszy niż poprzednio.

Ponadto odbędą się m.in. sesje referatowe i filmowe, moderowane sesje plakatowe, wykłady "na zaproszenie" oraz debaty i sesje dyskusyjne dotyczące "gorących" zagadnień w urologii, sesja historyczna i sesje warsztatowe, a także ciesząca się coraz większym zainteresowaniem sesja nagrodowa.

Sądzę, że ważnym punktem kongresu powinna być sesja o charakterze informacyjnym i roboczym, poświęcona palącym problemom ochrony zdrowia oraz zagadnieniom dotyczącym pracy urologów poza sektorem "publicznej" ochrony zdrowia, ale pracy w Polsce, a nie poza granicami kraju. Ważne znaczenie dla dalszego rozwoju Stowarzyszenia i środowiska urologicznego będzie miało Walne Zgromadzenie Członków PTU.

Coraz donioślejsze stają się kongresowe sesje pielęgniarek urologicznych. Gorąco zachęcam Koleżanki pielęgniarki pracujące w urologii oraz Kolegów, którzy uprawiają ten piękny i niezwykle potrzebny społecznie zawód, do jak najliczniejszego uczestniczenia w kongresie. Mam nadzieję, że urologiczna sesja pielęgniarska będzie forum, na którym powołana zostanie Sekcja Pielęgniarek Urologicznych PTU. Debata na tej sesji powinna doprowadzić do ukształtowania opinii środowiska pielęgniarskiego dotyczącej kontynuowania działań zmierzających do utworzenia specjalności pn. pielęgniarstwo urologiczne.

37. Kongresowi PTU towarzyszyła będzie, jak zwykle, obszerna wystawa sprzętu urologicznego i leków. Z pewnością wielu producentów i dystrybutorów oraz przedstawicieli przemysłu medycznego zaprezentuje na niej szereg nowości w przykuwającej uwagę formie.

Postrzegając program naukowy kongresu jako wspólne dzieło całego środowiska PTU i spodziewając się tym samym, że będzie on ze wszech miar interesujący, nie mam wątpliwości, iż oprawa towarzyska kongresu będzie również atrakcyjna. Szczegóły dotyczące imprez kulturalnych przedstawione będą na stronie internetowej kongresu. Jestem przekonany, że warto przyjechać do Warszawy na 37. Kongres Naukowy PTU.

Ten artykuł piszę na początku listopada, ponieważ niniejszy numer PU musimy "zamknąć" najdalej w pierwszej połowie listopada, aby mógł dotrzeć do Czytelników przed świętami Bożego Narodzenia. Składam zatem wszystkim Czytelnikom "Przeglądu Urologicznego" oraz Członkom i Sympatykom PTU bardzo serdeczne życzenia miłych i pogodnych świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyślności w nadchodzącym roku.