Przegląd Urologiczny 2006/2 (36) wersja do druku | skomentuj ten artykuł | szybkie odnośniki
 
strona główna > archiwum > Przegląd Urologiczny 2006/2 (36) > www.IndexCopernicus.com

www.IndexCopernicus.com

Rozmowa z dr. Markiem Graczyńskim, dyrektorem Medical Science Monitor

Powstał system, dzięki któremu "od zaraz" można podjąć współpracę z naukowcami z wielu krajów, w tym USA, Chin czy Litwy. Jest to Index Copernicus Scientists (ICS) - opatentowany w USA uniwersalny, globalny system przetwarzania informacji naukowych, budowany na podstawie danych dostarczanych przez uczestników systemu. ICS umożliwia międzynarodową współpracę lekarzom wszystkich specjalności. Jego twórcą jest zespół kierowany przez Polaka, dr. Marka Graczyńskiego.

Jak zrodził się pomysł utworzenia systemu?

Idea ICS powstała dość nieoczekiwanie dzięki subskrybentom czasopisma "Medical Science Monitor" (MSM), którzy zwracali się do nas z prośbą o ułatwienie kontaktów między naukowcami interesującymi się konkretną dziedziną lub projektem badawczym. Postulowali zakładanie grup dyskusyjnych, które ułatwiałyby wymianę poglądów i doświadczeń oraz umożliwiałyby nawiązanie współpracy. Zacząłem się zastanawiać, w jaki efektywniejszy sposób mogliby kontaktować się ze sobą badacze wzajemnie zainteresowani konkretną aktywnością. Od początku było jasne, że przy liczbie ponad 170 000 subskrybentów internetowych MSM tworzenie grup dyskusyjnych będzie rozwiązaniem niekompletnym. I wtedy powstała idea utworzenia wielopoziomowego systemu, którego uczestnicy zyskaliby narzędzia do komunikacji i wymiany informacji stwarzające możliwość realnej współpracy w ramach Wirtualnych Grup Badawczych (WGB).

Jak powstaje taka grupa?

Pierwszy krok polega na poinformowaniu - za pomocą specjalnego formularza - osób potencjalnie zainteresowanych projektem. Formularz opisuje nie tylko założenia badania, ale - dzięki użyciu słów kluczowych - umożliwia odnalezienie konkretnych badaczy, potencjalnie zainteresowanych badaniem. Osoby decydujące się na współpracę powiadamiają "właściciela" Wirtualnej Grupy Badawczej. Osoba tworząca Wirtualną Grupę Badawczą sporządza protokół badania, który jest dostępny dla wszystkich zaproszonych do współpracy. Nad jednym projektem badawczym można pracować z różnych miejsc - z Puerto Rico, z Warszawy, Buenos Aires czy z Krakowa - według tej samej metodologii. Na bieżąco można śledzić, kto jakie dane wprowadził, poddawać je analizie statystycznej. W ramach WGB dostępne są także wszystkie informacje przydatne podczas pracy nad projektem: literatura odpowiednia do tematu badania, czasopisma, potencjalne granty, patenty, osoby, firmy. WGB jest narzędziem oszczędzającym czas i umożliwiającym skupienie się badaczy nad projektem.

W jaki sposób odnajdują się naukowcy interesujący się tą samą dziedziną lub realizujący podobne projekty?

ICS jest wyjątkowo funkcjonalny. Podstawą jest dokładne opisanie swoich zainteresowań naukowych i specjalności, ponieważ na podstawie tych danych system dokonuje selekcji informacji istotnych dla użytkownika, np. dotyczących interesujących projektów badawczych czy piśmiennictwa. Nie trzeba zatem - będąc w naszym systemie - przeszukiwać setek czasopism, tysięcy artykułów, żeby mieć zawsze aktualą literaturę. System, kierując się słowami kluczowymi, zainteresowaniami oraz specjalnością, sam wybiera i podaje jak na tacy niezbędne pozycje. Nowatorskim podejściem jest katalogowanie informacji o ludziach za pomocą "mesza" (MeSH - Medical Subjects Haedings), systemu haseł stosowanego przez Medline do opisywania i wyszukiwania artykułów. Jeśli więc naukowcy, literatura, projekty badawcze, granty itp. opisani są tym samym systemem haseł, to w precyzyjny sposób można każdemu przedstawić to, co jest dla niego najbardziej interesujące. Trafiamy w punkt. Co więcej, uczestnik sam decyduje, które informacje chce zobaczyć, np. wszystkie interesujące go artykuły albo tylko ostatnio dodane, czyli te, których nie widział w ciągu ostatnich trzech miesięcy. W ten sam sposób podawane są inne informacje: o grantach, o patentach, o osobach, ofertach pracy czy projektach badawczych. I odpowiadając na pana pytanie: konkretnych osób można szukać w różny sposób, w zależności od potrzeb. Wszystko jest "and" i "or". Wyszukuje się wieloparametrycznie: według nazwiska, miejsca zamieszkania, miejsca pracy, kodu, "mesza", specjalistycznego sprzętu, którym dysponuje konkretny naukowiec, umiejętności badawczych, zainteresowań.

Fotografia 1
 

Czy stosowane są zabezpieczenia przed przypadkowymi osobami?

W naszym systemie jest kilka poziomów zabezpieczeń. ICS jest systemem zamkniętym, dostępnym za pomocą szyfrowanego systemu logowania, podobnego do tych, jakie są stosowane przez banki. Ponadto uczestnik sam decyduje, które informacje będzie udostępniał innym użytkownikom systemu. Jesteśmy bardzo wyczuleni na to, by informacje nie dostawały się do osób spoza nauki. System nie jest jedynie komputerowym programem. Kandydat przechodzi wstępną weryfikację, zanim otrzyma możliwość założenia konta w ICS. Dodatkowo forma zapłaty kartą kredytową pomaga w wyeliminowaniu dowcipnisiów podających się np. za dr. Wiedźmina, specjalistę chorób centaura.

Ile kosztuje uczestnictwo?

Dwanaście dolarów.

Miesięcznie?

Rocznie. Opłaty pomagają utrzymać system, ponieważ nie otrzymujemy międzynarodowych grantów. I, jak się okazuje, nie trzeba wydawać milionów, aby zrobić coś sensownego. ICS działa od listopada 2005 roku; do stycznia 2006 r. zarejestrowało się 2500 użytkowników. Dla przyk ładu, baza Sinapsis, istniejąca od kilku lat, która powstała kosztem 40 mln euro, okazała się kompletną klapą, liczy obecnie jedynie 289 użytkowników. I oczywiście nie oferuje takich korzyści jak ICS. Wspomnieć trzeba choćby o możliwości wpisywania do bazy przypadków klinicznych. To nie muszą być przypadki wyjątkowe, akademickie. Rejestr przypadków klinicznych dotyczy raczej przypadków codziennych, lecz związanych z trudnościami diagnostycznymi albo terapeutycznymi, albo też z niespodziewanym wynikiem terapii, jakąś niespodziewaną reakcją na lek, nawet z błędem lekarskim. Chodzi o takie sytuacje, które nie kwalifikują się, żeby je opublikować np. w "Urologii Polskiej", ale jednak mają w sobie coś nietypowego. Jeśli baza zapełni się pewną liczbą tych przypadków z różnych części świata, to dane statystyczne mogą okazać się bardzo interesujące. Lekarz, którego pacjent źle zareagował na lek, sprawdzi w bazie, czy ktoś miał podobny problem i jak go rozwiązał. Baza przypadków klinicznych pomaga w szukaniu materiału do badań. Posługując się tym narzędziem, można zaprosić kolegów, by opisali interesujące nas przypadki kliniczne.

ICS pozwala także na ocenę kariery naukowej?

Parametryczna ewaluacja kariery naukowej jest naturalnym wynikiem udziału lekarza w ICS. Ocena dokonywana jest automatycznie i obiektywnie, ponieważ "mierzy" tą samą miarą naukowca z Polski, USA, z Chin. Nie chodzi jednak o żaden wyścig szczurów. IC Scientists realizuje trzy najważniejsze cele. Przede wszystkim, jak powiedzieliśmy, umożliwia naukowcom nawiązywanie nowych kontaktów, precyzyjne wyszukiwanie współpracowników do badań. Po drugie, jest narzędziem samodzielnego śledzenia własnej kariery. Po trzecie, daje narzędzie administracji nauki, ponieważ na podstawie oceny pojedynczego naukowca możemy wskazać grupę naukowców lub instytucję, do której powinny być kierowane pieniądze; rozstrzygnąć, komu dać więcej. Wbudowane narzędzia statystyczne są tu bardzo pomocne. Znając budżet jednostki, możemy też wycenić, ile kosztowało podatnika wyprodukowanie jednego punktu i kierować fundusze tam, gdzie są wykorzystywane efektywniej.

Na czym polega nowatorstwo tej metody oceniania drogi naukowej?

Zwraca uwagę fakt, że jest to analiza wieloparametryczna. Wszystkie obecnie dostępne metody analizy dokonań naukowych (a nie jest ich wiele) oparte były tylko na jednym parametrze - Impact Factor (IF) - czyli wskaźniku "cytowalności" czasopism, w których osoba oceniana publikowała prace naukowe. Jest to niewłaściwe choćby z tego powodu, że Impact Factor jest parametrem opisującym poczytność czasopisma, a nie konkretnej pracy naukowej, i został stworzony raczej dla bibliotekarzy niż naukowców. Jednak z braku innych metodologii IF został "przejęty" w celu oceny dorobku naukowego. W naszej metodzie poddajemy analizie nie tylko wartość publikacji, lecz także inne elementy kariery naukowej, np. osiągnięte stopnie i tytuły naukowe, wykonane granty czy inne projekty badawcze, uzyskane patenty, uczestnictwo w zjazdach i kongresach. Nie popieramy jednak turystyki naukowej. Punktowane jest tylko aktywne uczestnictwo: prezentacja ustna, plakat, przewodniczenie sesji, udział w komitecie naukowym. Liczba punktów zależy też od rodzaju spotkania. Inaczej punktowany jest "meeting" naukowy, a inaczej kongres. Podobnie jest z publikacjami. W innych systemach, w tym w systemie KBN-owskim, było tak, że jeśli czasopismo zostało wycenione na pięć punktów, autor automatycznie otrzymywał również pięć punktów. Nasz system jest bardziej "czuły", precyzyjny i sprawiedliwy. Bierzemy pod uwagę, jaki artykuł został opublikowany: czy jest to praca oryginalna, poglądowa, czy case report. Liczba punktów oczywiście zależy od renomy czasopisma. Ewaluowane są także granty - w zależności od zasięgu, od fundującego, czasu trwania, sumy pieniędzy. Ta wycena może być wykorzystywana do promocji na stopień naukowy, jako jeden z elementów dopuszczenia do otwarcia przewodu.

Czy istnieją podobne systemy, np. w Stanach Zjednoczonych?

Nie ma takich systemów. Pierwszy raz pojechałem do USA jakieś pięć lat temu. Jechałem z wielkim respektem, przekonany, że jeśli ktoś coś tam powie, to już tak musi być. Lubię ten kraj, lubię Amerykanów. Trzeba pamiętać, że oni mają wprawdzie dużo większe możliwości finansowe, ale intelekt taki sam jak my. Nasza przewaga polega na tym, że z powodu skromnych możliwości finansowych zmuszeni jesteśmy do większej kreatywności. Nie ma powodu, żebyśmy traktowali siebie z poczuciem mniejszej wartości. To my wymyśliliśmy ICS, a oni zaczynają go wykorzystywać.

Zakończyliśmy negocjacje ze State University of New York, który zgłosił akces do ICS (wraz z przyległymi kilkudziesięcioma college'ami). To jest łącznie kilkanaście tysięcy naukowców, a to dopiero dziewiąty pod względem wielkości uniwersytet w USA. Amerykański system informacji o naukowcach - Community of Science, rozgłaszany jako system światowy, w rzeczywistości zasięgiem obejmuje obszar od Wybrzeża Wschodniego do Zachodniego. Brak mu też systemu ewaluacji kariery naukowej i innych elementów unikalnych dla Index Copernicus. System ICS jest dla Amerykanów atrakcyjny także z tego powodu, że zapisują się naukowcy z takich krajów, jak Iran, Irak, Egipt, Chiny, Indie, których osiągnięcia nie są dla nich łatwo dostępne. Z rozmaitych względów dokonania naukowców z tych krajów są ciekawe. Są oni przy tym nastawieni na współpracę, bo na razie czują się izolowani. ICS daje możliwość nawiązania współpracy bez żadnych ograniczeń.

Jakie procedury obowiązują przy włączaniu się do systemu?

Nie ma żadnych specjalnych procedur oprócz weryfikacji prawdziwości danych personalnych. Jest to konieczne, gdyż funkcjonalność systemu zależy od jakości informacji podanych przez użytkowników. Wystarczy wejść na stronę https://scientists.indexcopernicus.com/ new_user_form.php, podać swoje dane, zgłosić chęć uczestnictwa i poprosić o udostępnienie konta. Po zweryfikowaniu danych przez administratora przesyłany jest kod aktywacyjny - i system staje otworem.

Spodziewa się Pan Doktor, że ICS stanie się systemem światowym?

Pierwsza zasada biznesowa: odkryć potrzeby klienta i zaspokoić je. Byliśmy w tej komfortowej sytuacji, że klienci sami podpowiedzieli, jakie są ich potrzeby. Naszym zadaniem było stworzenie produktu, który będzie funkcjonalny. Doświadczenie jest naszym następnym atutem. Kiedy pracowałem w katedrze anestezjologii, w 1995 roku postanowiłem założyć naukowe czasopismo medyczne, które byłoby indeksowane w Medline, które miałoby swój Impact Factor. Byłem anestezjologiem, a nie wydawcą. Koledzy uśmiechali się: "Marek ma ideę!...". Upłynęło dziesięć lat: MSM jest w Medline i, jako jedyne w Polsce kliniczne czasopismo medyczne, w tym roku będziemy mieli IF, zobaczymy jaki. Od 2000 roku na podstawie własnej metodologii oceniamy czasopisma dla KBN. Na podstawie tej metodologii KBN ustalał progi własnej punktacji. Wydajemy inne czasopisma, stając się swego rodzaju integratorem.

Czy korzystał Pan Doktor z pomocy doradców, czy też współpracował Pan z już istniejącymi wydawnictwami?

Doświadczenie zdobywałem sam, wiele czasu spędzając na kontaktach z instytucjami typu Medline. Tworząc metodologie oceny czasopism, starałem się dowiedzieć, na co zwracają uwagę, co jest ważne, co punktują itd. I znów chcę podkreślić, że głównym celem oceny czasopism nie jest rywalizacja, lecz pokazanie redaktorom naczelnym, w jakim stopniu czasopismo jest przygotowane do indeksacji w Medline i w Liście Filadelfijskiej (LF). Jeśli czasopisma nie ma w Medline ani LF, to go w ogóle nie ma. Punktacja KBN-owska miała inne podłoże, lokalne priorytety brały górę. Mówiło się, że lepiej publikować w języku polskim niż w angielskim. A przecież musimy się promować w języku, w którym nas przeczytają. Nie jesteśmy krajem kartofla i ogórka, choć tak jesteśmy postrzegani. Zmienić to możemy jedynie przez promocję własnych dokonań na arenie międzynarodowej. Promowanie siebie wśród swoich nie ma znaczenia, bo tu i tak wszyscy wiedzą, co kto robi. Mamy wybitnych naukowców, z wielkimi nazwiskami, ale wiedza o nich nie wychodzi poza miasto, w którym pracują. Metodologia oceny kariery naukowej powstawała podobnie, choć w znacznie węższym gronie współpracowników i przyjaciół ze State Univeristy of New York.

W jaki sposób planuje Pan Doktor rozpowszechnić wiedzę o ICS?

Ten rok może być przełomowy. Negocjujemy obecnie kilka ważnych kontraktów z uniwersytetami w Stanach Zjednoczonych, a także w innych krajach. Z oczywistych względów uznanie i akceptacja na rynku amerykańskim jest najistotniejsza dla rozwoju Index Copernicus w innych krajach. Z naturalnych powodów bardzo nam zależy na akceptacji naszego systemu w Polsce. Nie traktujemy jednak naszego kraju szczególnie; jest jednym z obszarów naszego działania. Nasze doświadczenie pokazuje, że łatwiej zyskać akceptację w USA czy Chinach niż w Polsce. Czasami słyszę: "Aaaa, to robi Graczyński, przecież znam go jeszcze ze studiów!". Trochę to może dziwne, ale przychodząc jako ktoś zupełnie obcy, jako "zagraniczny gość", mam inną pozycję startową. Proszę pamiętać, że za mną stoi 170-tysięczna rzesza internetowych subskrybentów MSM z całego świata naukowego. Sprawdza się system zaproszeń wewnętrznych: użytkownicy zachęcają do udziału swoich kolegów, osoby poznane na zjazdach i kongresach. System pączkuje.

Serdecznie dziękujemy za spotkanie.